sobota, 20 września 2014

Wróciłam do pracy...

i póki co dajemy radę. Gdy jestem w pracy Emcią zajmuje się Tata. Szczerze to mu współczuję, bo nie ma już w ogóle czasu żeby odpocząć... Wraca czasem i o 3 nad ranem, a przed 8 już musi wstać do córy bo ja wychodzę, a ona zaczyna harcować... Po pracy ja przejmuję Emi, a Mężuś od razu do swojej pracy leci... Masakra. Ale na razie musi tak być. Po prostu nie mamy innej opcji. Ja osobiście się cieszę, że wróciłam do zawodu :-) Brakuje mi Emi dużo mniej niż myślałam. Ona też za mną nie płacze. Jesteśmy twarde :-)



 Widać dwa piękne ząbki (i resztki obiadu na rękawie ;-P)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz