poniedziałek, 29 września 2014

O czasie, czasie...

czemu tak pędzisz? Dopiero było lato, a teraz jesień rozgościła się na dobre. Liście na drzewach zmieniły już kolory. Kasztany wciąż spadają. Poranki są naprawdę mroźne. A Emi rośnie i rośnie. Dziś odwiedziła mnie w pracy. Słodki by był z niej przedszkolaczek :-) Chyba nawet dziś by mi się dała zostawić. Papa machała, jakby mówiła spadaj mamo :-P Ale to jeszcze nie czas, żeby Emi została przedszkolaczkiem, w końcu nawet roczku jeszcze nie skończyła :-P











Porządeczek

sobota, 20 września 2014

Wróciłam do pracy...

i póki co dajemy radę. Gdy jestem w pracy Emcią zajmuje się Tata. Szczerze to mu współczuję, bo nie ma już w ogóle czasu żeby odpocząć... Wraca czasem i o 3 nad ranem, a przed 8 już musi wstać do córy bo ja wychodzę, a ona zaczyna harcować... Po pracy ja przejmuję Emi, a Mężuś od razu do swojej pracy leci... Masakra. Ale na razie musi tak być. Po prostu nie mamy innej opcji. Ja osobiście się cieszę, że wróciłam do zawodu :-) Brakuje mi Emi dużo mniej niż myślałam. Ona też za mną nie płacze. Jesteśmy twarde :-)



 Widać dwa piękne ząbki (i resztki obiadu na rękawie ;-P)

poniedziałek, 15 września 2014

Emi mnie zaskoczyła...

i usnęła w wózku bez bujania, szyszania, śpiewania, mruczenia i tych wszystkich bajerów, które zwykle towarzyszą nam w rytuale zasypiania. W dodatku w trakcie jedzenia biszkopta :-) Wyglądała tak:







































I jak tu jej nie kochać !

piątek, 12 września 2014

Gdzie jest moja Dzidzia?

To pytanie zadaję sobie raz na jakiś czas. Zadałam je gdy Emi wyrosła ze ślicznych śpioszków. A gdy je kupowałam wydawały mi się takie wielkie. I gdy zaczęła sama siedzieć. I gdy nauczyła się wstawać. A dziś wyciągnęłam kombinezon z zeszłego roku. Rozmiar 62. I przyłożyłam go do nowego. Aż trudno uwierzyć w widoczną różnicę. Gdzie jest moja Dzidzia?












Ależ Emi była malutka!

czwartek, 11 września 2014

I przyszła jesień

Dla mnie jesień zaczyna się, gdy wypatrzę pierwszego kasztana. No i wczoraj stało się- leżał sobie w trawie. Jeszcze samotny, ale to się wkrótce zmieni. Emilkę jeszcze w tym roku ominie kasztanowe szaleństwo, ale w przyszłym roku to przypuszczam, że w całym domu będą porozrzucane te małe brązowe kulki. Będzie zabawa, będzie się działo :-)

Wczoraj też złapał nas deszcz. Na szczęście miałam przy sobie folię przeciwdeszczową bo inaczej Emcia by zmokła. A tak to tylko ja zostałam zmokłą kurą. No, ale tak szczerze to ja lubię deszcz :-)













Emilka ubrana na cebulkę :-)

Wszystkie odcienie różu!

Emi z popołudniowej drzemki (oczywiście na spacerze) wstała dziś lewą nogą, przez co nie miałam ani chwilki dla siebie. No cóż bywa. Prawdziwa księżniczka z tej mojej panny- czasem ma focha. Wtedy płacze z byle powodu, i nic jej nie jest w stanie poprawić humoru. Ani pies. Ani lustro. Trzeba tulić. I tulić. I tulić. I tak bez końca. I tak KOCHAM tą moją córę!

A dzisiejszy dzień przechodziła w kreacji pod tytułem wszystkie odcienie różu :-) A co- nie wolno?






























Nieustannie podkrada mi zatyczkę od aparatu!

środa, 10 września 2014

Ale pychotka!

Emi ostatnio całkiem ładnie je. Chyba, że na obiad jest danie z grudkami. No to wtedy nie ma szans, żeby zjadła więcej niż dwie łyżeczki. Mam nadzieję, że to wina rozpulchnionych dziąsełek, bo przecież wszystkie dania słoiczkowe 9+ mają grudki, a do samodzielnego gotowania jeszcze się nie przekonałam. Póki co mam w domu znowu bobaska, który je tylko to co przetarte na zupełną papkę.














Jabłko ze śliwką zyskało akceptację.

wtorek, 9 września 2014

Niby dzień jak co dzień, a jednak nie...

bo pojawił się DRUGI ZĄBEK! Tak, tak- udało mi się go wypatrzyć, bo Emi nie znosi zaglądania do buzi. A jak się uśmiecha to też ząbków nie pokazuje. Więc ząbkowanie tak cichaczem się odbyło. Chociaż nie- w nocy to na cały regulator. Toteż wszystkie pobudki zwalam teraz na zęba. A, że już wyszedł to z pobudkami koniec? Tak? Tak to działa?

A dziś kolejny dzień pełen wstawania. Emi wstaje zawsze gdy ma okazję. Trochę to męczące (dla mnie) bo w tej pozycji nie może się za bardzo bawić, więc szybko się nudzi i zaczyna marudzić. Ale praktycznie zanim ją posadzę już rwie się na nowo do wstawania. Eh...































"Patś siama śtoje !" :-P

poniedziałek, 8 września 2014

A o poranku...


Emilka harcuje. Ona uwielbia być wyspana, ma wtedy mnóstwo energii i potrafi bawić się naprawdę czymkolwiek i to bardzo długo. Gorzej, gdy jest zmęczona, wtedy nic jej nie jest w stanie zainteresować. Tylko na rączki i na rączki. A dziesięć kilo kochanego ciałka już nie tak łatwo się nosi...
































Emi bawi się wstążką :-)
Założenie bloga od dawna znajdowało się na mojej liście rzeczy do zrobienia. Ale jakoś nigdy nie było czasu. A jak był czas to weny nie było. Albo prądu. Albo internetu. Albo klawiatury. Tak, tak- w wymówkach jestem naprawdę dobra.

Od ponad 9 miesięcy jestem mamą Emilki. To mój mały, a wielki Skarb. 
















Piaszczusia :-)